Spływ kajakowy

Drawa

Trasa: Czaplinek - Złocieniec - Drawsko Pomorski - Drawno - Krzyż           

Termin: 14.07-26.07.2007      

Skład:           Kasia, Staś, Romek, Marcin ,dziadek, Asia, Szymon

Trudność:    

Plan trasy:   

Opis trasy: 

 

 

14.07.2007 – sobota
Wyruszamy z Rumi o godzinie 14-tej, dwa samochody, 7 osób, 5 kajaków: 3 jedynki, 2 dwójki, w tym jedna rosyjska, składana. Do Czaplinka dojeżdżamy o 18,30 – 240 km. Stajemy w ośrodku nad jeziorem, przy centrum miasta. Koszt: 5 zł od osoby, 5 zł od namiotu i 6 zł za samochód – razem więc 67 zł. Miejsce średnie – blisko głośnej ,,promenady spacerowej’’, stąd duży ruch cały wieczór. Chłopaki jeszcze tego dnia rozkładają kajak. A Marcin z Szymonem pływają trochę na jedynkach.

15.07.2007 – niedziela
Wstajemy o 9-tej. Udaje nam się zostawić auta na posesji prywatnej ok. 400 m od ośrodka – ustalamy cenę na 50 zł. Wyruszamy na wodę o 13,40. Pierwsze pakowanie zawsze jest najtrudniejsze i najdłuższe. Po 2 godzinach przepływamy jezioro. Pogoda piękna, ciepło, ale nie za gorąco, bo chłodzi nas wiatr w twarz.
Rzeka od początku bystra. Pod mostem w Rzepowie, na lewym brzegu, miejsce biwakowe z zadaszeniami, ale bez drzew. Płyniemy dalej. Stajemy ok. 1 km przed Głęboczkiem na lewym brzegu. Wysoka trawa, ale ubijamy ja kajakiem. Rozbijamy namioty pod drzewami. Wszyscy się kąpią, łącznie z Marcinem, który porusza się o kulach. Po obiadokolacji, przygotowujemy ognisko. Marcin łowi ryby, złapał okonia, niestety tylko jednego – upiekliśmy go na ognisku – pycha.

16.07.2007 – poniedziałek
Od rana upał, całe szczęście, że zatrzymaliśmy się pod drzewami. Dojście do wody też w miarę sensowne, więc można się umyć. Wypływamy o 12,30. W Głęboczku przenoska. Przepływamy jezioro – pod wiatr, na horyzoncie dwie wieże górują nad lasem. Na prawo od ujścia rzeki z jeziora – pomost. Stajemy tam na kąpie;. Gdy wychodzimy z wody, przegania nas żołnierz – to ośrodek wojskowy. Zaraz  za mostem  na pierwszym odcinku rzeki – ładne miejsce na postój, z jednej i drugiej strony, jest tu też bród; minus – wygląda na to, że przychodzą się tu kapać okoliczni mieszkańcy.
Mylimy drogę i płyniemy na rozwidleniu prosto zamiast w prawo. Przez to nadrabiamy około 1,5 km. Woda ledwie płynie, dużo wodorostów, trzcina. Aż do Złocieńca brak miejsc postojowych. W Złocieńcu jemy obiad i robimy zakupy. Przenoska przez drogę (sklep jest 20 m od drogi, przez którą przenosimy kajaki, po lewej stronie.
Za Złocieńcem przez kilka kilometrów woda śmierdzi (odprowadzane są do niej chyba ścieki z oczyszczalni), dużo śmieci, trzcinowisko. W Rzęśnicy pole namiotowe zorganizowane, żadnych drzew – smażalnia. Stajemy 200 m dalej na łące pod lasem. Musimy co prawda podciągnąć trochę kajaki, ale przy tym upale trzeba koniecznie stać pod drzewami.

17.07.2007 – wtorek
U znów upał, w oddali przechodzi burza, zahacza nas lekki i krótki deszcz. Wyruszamy o 13,15. Za rzeką Kokną, po prawej stronie zorganizowane pole namiotowe ,,Czubajka’’ – tym razem bardzo ładne, w lesie + ładne kąpielisko.
Rzeka płynie wzdłuż trzcin, pól, zarośnięta wierzbami, wiec trzeba trochę powalczyć. Stajemy na obiad na przedmieściach Drawska – urządzone miejsce na lewym brzegu. W Drawsku robimy zakupy, najlepiej wyjść przy moście, przy wybetonowanym brzegu – tu chyba najbliżej do sklepu.
W Młyńsku przenoska 50 m (elektrownia). Rzeka robi się bardzo szybka, fajnie się płynie. Szukamy miejsca na postój. Po około 2 km pole namiotowe po lewej stronie, przy chałupie, brzydkie. Robi się późno, stajemy  500 m za mostkiem, po prawej stronie przy powalonym przez rzekę potężnym drzewie. Wyjście trudne i nieciekawe, ale wychodzimy na łąkę. Stawiamy namioty wzdłuż zadrzewień – trochę skośno. W oddali pasa się krowy. Ognisko.

18.07.2007 – środa
Na szczęście na niebie trochę chmurek, więc temperatura przyjemna. Oczywiście dzień zaczynamy od kawy o 9-tej. Młodzież jak zwykle ciężko wyciągnąć z namiotów.
Wyruszamy o 12,30. Po chwili mijamy  pole namiotowe po prawej stronie, a kilometr dalej kolejne.
Za mostem w Mielewku rzeka robi się bardzo uciążliwa, trzeba przedzierać się przez krzewy wierzb – i tak przez około 3 km. Wypływamy na jezioro – dużo ryb i dużo kaczek. Stajemy na krótki odpoczynek na cyplu po prawej stronie, a potem płyniemy do Gudowa. Tam robimy zakupy i obiad. Gdy wyruszamy mocno wieje wiatr, w twarz - trzeba się mocno napracować, chlapie do kajaków. Straszy w oddali burzą, więc stajemy na chwilę na brzegu przed pomostem w Karwicach.
Na nocleg zatrzymujemy się w następnej zatoce (prawy brzeg jeziora). Oficjalne pole, duże; minus – stoi tu trochę ludzi, dostęp od drogi. Jest informacja, że za pobyt płaci się 2 zł od osoby i 3 zł od namiotu. Ognisko.

19.07.2007 – czwartek
Rano przyjeżdża leśniczy, ale nie pobiera opłaty.
Ujście rzeki z jeziora wśród trzcin. Przy moście po lewej stronie miejsce na postój. Pierwszy odcinek rzeki z bystrzami. Po lewej stronie mijamy ładne miejsce na postój. Dalej też ładnie, ale rzeka płynie już wolniej a pod koniec wśród trzcin. Czysta woda.
Stajemy na obiad przy drewnianym moście.
Wypływamy na jezioro W. Dąbie i stajemy na nocleg na wyspie. Chłopaki przywożą trochę drewna na ognisko z lądu. Łapią parę rybek, ale potem tylko ja jem je upieczone na ognisku.

20.07.2007 - piątek
Rano trochę pada więc wstajemy o 10-tej. Ale spokojnie mamy jezcze czas na kawę. Do mostu, z którego mają nas przewieźć za poligon, mamy tylko 1 km.
Wyruszamy o 12,30. po wpłynięciu na Małe Dębno, mijamy po praej stronie ładne pole namiotowe. Lądujemy po prawej stronie mostu przy barze, wyjście trochę bagniste. Tu również można na miejscu załatwić przewóz kajaków – przyczepa czeka.
Po pół godzinie przyjeżdża nasz transport (koszt 150 zł). Facet dziwi się, że nie popłynęliśmy przez poligon – teoretycznie jest zakaz, ale dużo spływów przepływa, bez konsekwencji; ważne żeby sprawdzić, czy nie ma akurat ćwiczeń. Po drodze można zatrzymać się w Borowie, przy leśniczówce, gdzie jest też przenoska.
Lądujemy w Prostyni, przy moście drogowym, obok jest też most kolejowy. Bar. Po chwili podjeżdża samochód – sklep obwoźny, całkiem dobrze zaopatrzony. Decydujemy się jednak jeszcze pójść do Prostyni – wieś przy wcześniejszym moście – do sklepu wiejskiego – odległość około 2,5 km. Tu przy moście – pole namiotowe, ale bez drzew, więc przy gorącym słonecznym dniu – koszmar. Sklep ma przerwę od 11-16 – więc musmy czekać 45 min ( niedziele czynny do 16-tej).
Wyruszamy na rzekę przed 18-tą, planujemy stanąć na noc w Rościnie, jednak po ok. 4 km płynięcia szeroką, dość wolną rzeką, wzdłuż trzcin po obu stronach, znajdujemy bardzo ładne miejsce na postój na lewym brzegu (zakręt rzeki w prawo). Dogodne wyjście, miejsce na kąpiel, dużo miejsca. Ognisko.

21.07.2007 – sobota
Wstejemy o 9,30. Ładny poranek, ciepło, ale niebo lekko zaciągnięte chmurami. Około 12-tej mija nas ponad 20 kajaków. Pomimo, że wypływamy godzinę później, wyprzedzamy ich po drodze.
Przy moście w Drawnie, po prawej stronie wykupujemy bilety wstępu do Parku Narodowego. Trzeba płacić za pobyt 5zł/osobę (ulgowe dla uczniów, studentów i emerytów - 2,50 zł), za namiot /dobę, za biwakowanie /osobę/dobę.
Płyniemy na pole ,,Barnimie’’. Rzeka szybka, trochę przeszkód – później dowiadujemy się, że często na tym odcinku zdarzają się wywrotki – przy brzegach i w rzece dużo śmieci.
Pole na bardzo wysokiej, stromej skarpie – koszmar dla kajakarzy. Wyjście też fatalne, strome schody. Na dodatek zarówno na dole przy wyjściu, jak i na polu – bardzo brudno. Jest sobota, widocznie w soboty i niedziele nie sprzątają – a przydałoby się, przy tej ilości osób stających tu w weekendy. (Przyjeżdżają sprzątać dopiero w poniedziałek rano, ale tylko na samym polu, przy rzece – już nie).  Pole duże, całkiem ładne, kilka daszków i miejsc ogniskowych. Drzewo na ognisko przygotowane w dużej ilości, chociaz powinno być drobniej pocięte.

22.07.2007 – niedziela
Pakujemy się, zwijamy namioty, ale zanim wyruszamy, zaczyna padać. Czekamy pod daszkiem. Przestaje padać dopiero około 15-tej, więc decydujemy się pozostać tu jeszcze jeden dzień. Po południu dopływaja tu jeszcze 3 ekipy, 2 jednak są zabierane (spływy jednodniowe) – i całe szczęście, bo jenda z nich to dwudziestoparolatkowi strasnie hałaśliwi i aroganccy, ciężko byłoby z nimi nocować.
Na pole codziennie podjeżdża samochód – sprzedaż ciast, pierogów.
Pod wieczór idziemy 3,5 km do wsi Barnimie – sklep, 100 m od mostu,  bardzo dobrze zaopatrzony – niedziela – niby czynny do 190tej, ale otwarty również dłużej (chyba do ostatniego klienta). Przed sklepem kran z wodą dla kajakarzy.

23.07.2007 – poniedziałek
Wstajemy o 9,30. Ładna pogoda, chociaż trochę niższa temperatura. Wypływamy o 13-tej. Przed nami inna ekipa -7 kjaków (też płyną z całym ekwipunkiem). Mijamy ich po drodze, bo mają problemy na przeszkodach i zaliczają wywrotkę.
Aż do ,,Bogdanki’’ piękny odcinek z przeszkodami. Tu jemy obiad. Wyjście na pole – byle jakie, podmokłe. 100 m od pola – przy drodze jest bar.
Dalej rzeka robi się bardzo szeroka, już mało przeszkód. Robimy sobie zdjęcie przy ,,Wydrzym Głazie. 500 m przed polem ,,Sitnica’’ leży w poprzek potężne drzewo. Dziadek z Szymonem płyną pierwsi i zaliczają wywrotkę. Straty na szczęście niewielkie: tenisówek i czapka. Stajemy na nocleg w ,,Sitnicy’’. Szymon ma prawie wszystkie rzeczy mokre, łącznie ze śpiworem.
Pole dość podmokłe, trudno znaleźć sobie dobre miejsce na namiot. Robimy ognisko.

24.07.2007 – wtorek
Rano pada, ale przed 9-ta przestaje, można więc wstać. Niestety brak słońca i nie można wysuszyć rzeczy. Na śniadanie jemy jajecznicę z cebulką i kurkami.
Wypływamy ok. 13-tej. Po drodze trochę przeszkód z drzew, ale łatwych. Mijamy pole ,,Pstrąg’’ – na wysokim brzegu – znów byłby problem z wciąganiem kajaków.
Stajemy za mostem drewniany przy wsi Głusko, po lewej stronie. 500 m do sklepu – dość dobrze zaopatrzony, ale brak chleba. Długo otwarty: pon-pt. 6-22, w niedziele 8-21.
Potem czeka nas przenoska przy elektrowni. Mijamy ostatnie pole w parku Narodowym ,,Kamienna’’ - chyba najładniejsze i puste – półka na wysokości ok. 15 m, dobre wyjście – ale my już nie chcemy nocować w Parku.
Płyniemy dalej szukając już miejsca na nocleg. Dopływamy do Starego Osieczna. Całkiem ładne pole po prawe stronie, ale hałas od drogi. Tu jest bar i mini sklep, gdzie udaje nam się kupić chleb. Kilometr dalej stajemy na prawym brzegu, na łączce przy wysokim skarpie. Ładne miejsce, choć wysoka trawa, ale ją wydeptujemy. Trochę straszy deszcz.

25.07.2007 – środa
Wstajemy przed 10-tą – było miękko i wygodnie się spało. U góry szaleje wiatr, ale my jesteśmy osłonięci skarpą. Przy spacerze porannym okazuje się że około 100 metrów wcześniej na skarpie urządzono miejsce widokowe na rzekę.
Po wypłynięciu, 500 m dalej mijamy pole przy leśniczówce Kotlina, drugie jest przy Hutniku. Tym razem zmieniamy składy: Marcin płynie z Szymonem na ,,ruskim’’, ja płynę na jedynce Marcina, Asia na mojej jedynce, Romek z dziadkiem na plastiku. Asia jednak sobie nie radzi, wracam więc na swój kajak, dziadek idzie na jedynkę Marcina, a Asia do plastikowej dwójki. Po drodze trochę przeszkód – na jednej z nich, dziadek robi szkolny błąd – płynie zaraz za Stachem (zbyt blisko), gdy ten staje na kłodzie, dziadek wypada z kajaka. Jest głęboko, na szczęście wypływa bez problemu – podpływam by sprawdzić czy wszystko z nim Ok. i niewiele brakuje, żebym też się wywróciła. Wiosło dziadka odpływa. Dopływamy z Romkiem do brzegu, przerzuca mój kaja (moja jedynaczka jest najszybsza) i ruszam w pogoń za wiosłem, dopadam je po jakiś 300 m. Gdy wracam – ciężka praca pod prąd – wszystkie kajaki są już przeciągnięte przez przeszkodę, a dziadek przebrany.
Stajemy na polu na początku wsi Przeborowo. Opiekują się nim strażacy z OSP. Całkiem ładne, dość stare zadaszenia. Wieczorem przyjeżdża strażak skasować nas – 30 zł. Przy innym ognisku na polu imprezują miejscowi, ale nas nie zaczepiają.

26.07.2007 – czwartek
Wstajemy jak zwykle po 9-tej. Dość szybko się pakujemy i wyruszamy o 12-tej.
300 m dalej jest drugie pole namiotowe. Zostało nam 8 km do końca.
Nie ma już przeszkód, rzeka szybka, dwa ładne bystrza za mostami w Łokaczu. Kończymy spływ za resztkami mostu drogowego w Łokaczu na 2,4 km rzeki.
Stachu z Romkiem wyruszają o 13,45 po samochody – dochodzą do Krzyża i dalej już na stopa. Ok. 19,30 są z powrotem (4 stopy). Pakujemy się i wyjeżdżamy o 20,30. Ok. 2-giej w nocy docieramy do domu i jeszcze rozładowujemy auta.

Rzeka bardzo ładna, urozmaicona, piękna przyroda. W Parku przydałyby się ze 2 więcej pola namiotowe i powinno być czyściej.