Wycieczka rowerowa

Trasa:            Rumia  --  Pruszcz Gdański – Wieżyca – Gdynia – Rumia

Termin:         07.04.2001 – 08.04.2001 ok. 90 km

Skład:           Kasia, Staś, Romek, Marcin(10 lat)

Trudność:    Dużo wzniesień, drogi boczne, uciążliwa

Plan trasy:   Mapa

Opis trasy: 

Dzień 1        Wyjazd kolejką ze stacji PKP Rumia godz. 7:09, przesiadka w Gdańsku Głównym, godz. 08.30 Pruszcz Gdański. Kierujemy się na Straszyn przez Juszkowo (6 km). Droga biegnie wzdłuż rzeki Raduni. Do Juszkowa asfalt, potem za przejazdem przez tory  skręcamy w lewo, jedziemy wzdłuż torów aż do Straszyna. W Straszynie skręcamy w lewo wjeżdżając na drogę do Starogardu Gdańskiego. Droga ruchliwa, ale to tylko 1 km. Następnie skręcamy w prawo na Bielkówko, Kolbudy. Trasa biegnie cały czas wzdłuż rzeki Raduni. Za Kolbudami Grn. na rzece Raduni jest duża zapora wodna. Rozdziela ona rzekę na kanał i koryto właściwe. Warto się zatrzymać i to obejrzeć. Z Kolbud udajemy się na Łapino. Do Łapina jednak nie chcemy dojechać, skręcamy w lewo na Czapelsko. Z Czapelska nie trafiamy na drogę do Marszewskiej Kol. I wyjeżdżamy na drogę Kolbudy – Przywidz (droga ruchliwa). Tą drogą dojeżdzamy do Jodłowna, a  kawałek dalej skręcamy w prawo na Roztokę. Przed Nw. Wsią Przywidzką robimy przerwę na obiad. Jest godzina 14:30. Gotujemy wodę i zalewamy zupki, następnie 45 min drzemki.  15:40 jesteśmy dalej na trasie. Mijamy Roztokę i skręcamy na Egiertowo, gdzie robimy zakupy na kolację i śniadanie. Przecinamy ruchliwą trasę Gdynia – Kościerzyna i polną drogą udajemy się na Rąty, a następnie wzdłuż torów dojeżdżamy do Wieżycy (godz 17:30).  Wszyscy są zmęczeni, na liczniku jest 60 km.

Dzień 2        Od samego rana leje, jemy śniadanie i czekamy, dalej leje. W planie mieliśmy powrót do Rumi na rowerach. Postanawiamy w Wieżycy wsiąść w powrotny pociąg. Wyjeżdżamy godz 12:00, lekko kropi. Zmiana planu jedziemy do Somonina (około 12 km). Godz. 13:10 Somonino. Wsiadamy w pociąg i jedziemy do Gdyni. Po drodze nie pada. Wysiadamy w Gdyni, zaczyna lać. Do Rumi jedziemy rowerami (15 km). Cały czas leje, zawiewa i zacina nam w twarz. Dobrze, że mamy porządne nieprzemakalne kurtki.